wtorek, 5 sierpnia 2014

Finding Vivian Maier

 Może powinienem się wstydzić, ale prawda jest tak, że o Vivian Maier i jej bogatej twórczości artystycznej dowiedziałem się, z któregoś z letnich wydań polskiego Glamour (tak, wiem żenada). Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tym nazwiskiem, co było raczej dziwne, gdyż w magazynie pisali, że Vivian jest uznawana za jedną z największych autorek fotografii ulicznych ostatnich kilkunastu dekad. Zawsze, kiedy coś mnie zaciekawia zaczynam czuć nieodzowną chęć natychmiastowego poznania jak największej ilości szczegółów na ten temat (może dlatego niektórzy nigdy nie chcą mi nic powiedzieć). Tak było i w tym razem, dlatego po przeczytaniu notki w gazecie od razu wszedłem na stronę internetową warszawskiej Leica Gallery, w której w tym czasie odbywała się wystawa poświęcona pani Maier. Przejrzałem informacje zamieszczone na witrynie, (których było tyle, co kot napłakał) i postanowiłem, że skoro mam wolny weekend (koniec czerwca to już prawie wakacje, czyż nie?) czemu by nie zobaczyć zdjęć Vivian Maier i dowiedzieć się zarazem czegoś więcej o niej samej.
 Nie trudno było znaleźć Leica Gallery (szczególnie przy pomocy Google maps). Wystawa znajdowała się na drugim piętrze w nowoczesnym budynku na Mysiej. Do oglądania udostępnionych zostało 40 fotografii z prywatnej kolekcji Jeffreya Goldsteina, który jako jeden z pierwszych docenił zdjęcia Vivian. Z żalem przyznaję się, że nie za bardzo znam się na fotografii, ale nawet ja, zdjęciowy analfabeta, dostrzegłem w zdjęciach Vivian zwykłe, naturalne piękno i prostotę życia ludzi, których fotografowała. Im dużej wpatrywałem się w zdjęcia, tym bardziej wyobrażałem sobie momenty na nich uchwycone. Płacz dziecka, poprawianie kapelusza, zapalanie papierosa. Wszystko wydawało się takie realistyczne, żywe. Mało widziałem w życiu fotografii, które wzbudziłyby we mnie tyle emocji (pewnie też dlatego, bo rzeczywiście mało ich widziałem). Po obejrzeniu całej wystawy skierowałem się w stronę wyjścia, jednak zanim opuściłem pomieszczenie przeczytałem opis wystawy i krótką notatkę o życiu autorki zdjęć. Vivian Maier z zawodu była nianią, która w latach 50, 60 i 70 robiła zdjęcia na ulicach wielkich miast Stanów Zjednoczonych (mowa tu przede wszystkim o Nowym Yorku i Chicago). Zdziwiło mnie to, że za życia (zmarła w 2009 roku) nikomu nigdy nie pokazała efektów swojej pracy. Dopiero w 2007 roku jej zdjęcia odkrył John Maloof (kupił pudełko z negatywami na licytacji) i postanowił znaleźć informacje o ich autorze. Gdy po wielu latach poszukiwań Maloof dowiedział się, kto jest twórcą tych wszystkich zdjęć, postanowił pokazać je światu. Niedawno ludzie z branży fotograficznej i zwykli bywalcy wystaw docenili kunszt zdjęć Vivian. Jeszcze 7 lat temu nikt nie znał fotografii Vivian Maier, dziś natomiast są one prawdziwym fenomenem na skalę światową (ich autorka była zwykłą nianią, nie miała bladego pojęcia o profesjonalnej fotografii, a jednak jej zdjęcia robią furorę i są doceniane przez najznamienitszych fotografów).
 Obiecałem sobie, że nie poprzestanę na obejrzeniu wystawy zdjęć Vivian. Chciałem dowiedzieć się trochę więcej o niej samej. Świetna okazja ku temu nadarzyła się, gdy dowiedziałem się, że film dokumentalny Szukając Vivian Maier będzie wyświetlany na festiwalu T-mobile Nowe Horyzonty. Nie mogłem tego przegapić! Film zrobił na mnie ogromne wrażenie i w dalszym ciągu go rozpamiętuję, a jestem już dwa dni po seansie. Przede wszystkim w dalszym ciągu nie potrafię zrozumieć postawy samej Vivian, która była tak samotna i skryta, że nikomu nie pokazała swoich prac, wszystkie trzymała skrzętnie zamknięte na kłódkę. Jako niania miała wielu podopiecznych, którzy wypowiadali się o niej w filmie. Ich opinie o pani Maier (Viv, Vivian, pani Mayers lub po prostu tajemniczej kobiecie, jak kazała się niektórym nazywać) były przeróżne. Część z nich się pokrywała, część nie. Były zarówno te pozytywne, jak i negatywne (podobno, gdy jej podopieczny miał wypadek na rowerku, to ona zamiast mu pomóc, robiła zdjęcia swoim małym poręcznym aparatem - Rolleiflexem), jednak wszyscy, którzy ją znali, twierdzili, że była dziwną osobą. John Maloof, również reżyser filmu, przyznał, że według niego Vivian była po prostu nierozumiana. Według mnie nic w tym dziwnego, każdy wielki artysta jest nierozumiany przez ludzi, którzy go otaczają. Vivian Maier bez wątpienia była wielką artystką...
 Poniżej prezentuję kilka zdjęć zrobionych przeze mnie w Leica Gallery oraz znaleziony w internecie zwiastun Szukając Vivian Maier.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz