sobota, 2 sierpnia 2014

Cause we are living in a material world...

 Nigdy nie myślałem, że nadejdzie dzień, w którym sam zechcę prowadzić bloga. Od wiek wieków uważałem, że nie jest to zajęcie warte zachodu. Nie chodziło mi tylko o włożony w to czas, ale również masę zszarganych nerwów, obgryzionych paznokci i bezsennych nocy, które trzeba było poświęcić by coś, na czym człowiekowi naprawdę zależy, zyskało w jego oczach na tyle, by móc z czystym sumieniem udostępnić to ludziom, a ponadto nie wstydzić się tego, co się napisało. Nie sądziłem bym kiedykolwiek był na to gotowy. Jestem niepoprawnym perfekcjonistą, więc jeżeli coś nie spełnia moich oczekiwań lub nie jest po prostu wystarczająco dobre nie jestem w stanie pokazać tego innym. Naprawdę, nie macie zielonego pojęcia, jak długo zastanawiałem się czy odważyć się na tak duży krok, jakim jest założenie bloga, który nie ma być tylko albumem zawierającym ładne zdjęcia i opisy moich stylizacji (Boże, jak ja nienawidzę tego słowa!), które i tak są  przecież opisane, na zdjęciach, na których się znajdują (taki tam paradoks)!
 Kiedy zacząłem poważnie zastanawiać się nad blogiem obiecałem sobie, że nie będę na nim publikował jedynie zdjęć ze mną w roli głównej, w wymyślnych strojach, w jakich biegam po ulicy. Chciałem by był to blog poświęcony modzie, ale również wszystkiemu co się z nią łączy, czyli kulturze, sztuce, muzyce, podróżach, kinu, literaturze i wielu innych dziedzinach ludzkiego życia pokazanych z mojego punktu widzenia. Zależy mi na tym byście Wy-czytelnicy, poprzez lekturę mojego bloga, nie tylko poznali modowe nowinki, ale również mój muzyczny i filmowy gust, a także styl życia. To, co mi imponuje i mnie zachwyca oraz co mnie odraża i odrzuca w wielkim świecie.
 Skoro wyżaliłem się wam już na temat mojego pesymistycznego nastawienia do prowadzenia blogów oraz pokrótce opisałem czego dotyczyć będzie mój własny, chyba już czas najwyższy by wyjaśnić wam znaczenie nazwy mojej witryny. Nie od razu znalazłem pomysł na prosty i chwytliwy tytuł dla mojego bloga, jednak jak zwykle pomocną dłoń wyciągnęła do mnie Madonna (tak, ta stara baba, która od 30 lat jest na muzycznej scenie i jest dla mnie niedoścignionym ideałem... jeszcze się sporo o niej tu naczytacie). Przypomniałem sobie frazę z jednego z jej największych hitów - Material Girl i właśnie w ten sposób narodził się MRMATERIALWORLD. Na początku była to nazwa mojego profilu na Instagramie, a dopiero później postanowiłem ją wykorzystać jako tytuł bloga.
 Hasło MRMATERIALWORLD można odczytywać w dwojaki sposób. Po pierwsze może być to Matthew Roesler's Material World  lub po prostu  mogę być określany jako Mister Material World (wiem, że brzmi to nadzwyczaj idiotycznie, ale mi się podoba, a jak na razie nie znalazłem lepszej alternatywy... Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły to podzielcie się nimi w komentarzach). 
 Jak śpiewała kiedyś Madonna - wszyscy żyjemy w materialnym świecie*. Na potwierdzenie tych słów, znalazłem w internecie prześmieszny filmik, zawierający sceny z jednego z moich ulubionych seriali - Seksu w wielkim mieście. Życzę miłego oglądania i zapraszam do mojego materialnego świata...


* Cause we are living in a material world...  - fragment utworu Madonny Material Girl z 1984 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz